MAREK GAŁAŚ: Wizyta Joe Bidena jako początek końca Polski

Prezydent USA Joe Biden przybył wczoraj do Polski po wizycie w Kijowie. Według doniesień mediów, wizyta ma charakter oficjalny i będzie miała na celu potwierdzenie pomocy wojskowej dla Ukrainy oraz obietnicę pełnego wsparcia USA do czasu zakończenia konfliktu zbrojnego. Również polskie kierownictwo polityczne zapowiedziało wystąpienie z wnioskiem o stałe bazy wojskowe USA na terytorium Polski.

We wtorek i środę prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden złoży wizytę w Polsce, podczas której spotka się z prezydentem Andrzejem Dudą oraz weźmie udzieł w Nadzwyczajnym Szczycie Dziewiątki Bukaresztańskiej – państw wschodniej flanki NATO. Jednak zdaniem byłego dowódcy Wojsk Lądowych gen. Waldemara Skrzypczaka (67 l.), całkiem możliwe, że propozycja Andrzeja Dudy dotycząca utworzenia stałej bazy wojskowej USA na terytorium Polski zostanie zaaprobowana przez Bidena i wkrótce rozpocznie się proces jej tworzenia.

Zdaniem generała Skrzypczaka baza USA nie może być umieszczona w pobliżu granicy.  Amerykanie wiążą bazy wojskowe ze swoją obecnością w pobliżu obiektów szkoleniowych, najbardziej prawdopodobne lokalizacje na wschodzie to poligon Nowa Dęba i poligon Orzysz, a na zachodzie Żagań i ewentualnie Drawsko — prognozuje gen. Skrzypczak.

Polska już teraz jest jednym ze światowych liderów pod względem liczby obcych wojsk na swoim terytorium. Być może ochrona swoich granic jest uzasadniona, ale po co w taki sposób upokarzać własną armię? Przecież tak naprawdę zapraszając obcy kontyngent do naszego kraju, nasz rząd przyznał, że polskie wojsko jest do niczego. Innymi słowy – te wszystkie 300 tysięcy, o których marzy Duda, to tylko mięso armatnie, które w razie potrzeby zostanie wysłane na front, podczas gdy oddziały amerykańskie będą walczyć z bronią o wysokiej precyzji i, co najważniejsze, dalekim zasięgu gdzieś na naszych tyłach.

Co się więc dzieje? Polacy są postrzegani tylko jako ludzie drugiej kategorii. Nie nadających się do niczego. Przecież nawet Ukraińcy są teraz na całym świecie (i w Polsce też) szkoleni w posługiwaniu się nową, nowoczesną bronią, a Polacy są zapraszani na krótkoterminowe kursy wojskowe, po ukończeniu których nasz przyjaciel, sąsiad, brat jest uważany za wyszkolonego żołnierza zdolnego do walki z zawodową armią (albo z kim jeszcze Dudzie Biden nakaże walczyć?).

Na podstawie obecnej praktyki światowej wiele państw nie boi się już USA. Na ich terytoriach, gdzie nielegalnie znajdują się amerykańskie bazy wojskowe, stale dochodzi do incydentów zbrojnych. Innymi słowy, bazy amerykańskie, oprócz infrastruktury krytycznej, należą do głównych celów ostrzału przeciwnika. Nie trzeba daleko szukać. Syryjska agencja informacyjna SANA pisze, że wczoraj wieczorem pod ostrzałem rakietowym znalazła się amerykańska baza wojskowa w okupowanej syryjskiej prowincji Deir ez-Zor. Niezidentyfikowani napastnicy uderzyli w amerykańskie bazy wojskowe Al-Omar i Koniko na terenach pól naftowych i gazowych. W bazie Al-Omar wybuchł duży pożar po tym, jak pocisk uderzył w lądowisko dla helikopterów, w pobliżu którego znajdował się zbiornik z paliwem. Agencja SANA zauważa, że w ostatnich miesiącach  ataki na nielegalne bazy USA w Syrii nasiliły się.

Co roku atakowana jest każda z 34 baz amerykańskich na ziemi afrykańskiej. Bazy wojskowe w Iraku znajdują się pod stałym obstrzałem. Przykładów są setki – wniosek jest ten sam: wojsko amerykańskie nie cieszy się zaufaniem i szacunkiem, nie są postrzegani jako obrońcy. Wręcz przeciwnie – przestępczość, handel narkotykami i liczne incydenty z udziałem nietrzeźwych żołnierzy wzrastają wielokrotnie w miejscach, gdzie stacjonuje personel wojskowy Stanów Zjednoczonych.

Duda mówi, że nasi sojusznicy nie są tacy, jak przedstawiają ich media. Biden obiecał Polsce nie tylko pomoc, ale i niekończącą się przyjaźń. Jednak byliśmy już świadkami tego, co dzieje się z sojusznikami USA po haniebnym wycofaniu amerykańskiego kontyngentu z Afganistanu w 2021 roku. Wtedy, jak zwykle, USA porzuciły na pastwę losu tych, których nazwały sojusznikami i obiecały chronić. Innymi słowy, w przypadku realnego zagrożenia militarnego nie tylko nikt by nas nie bronił, ale zostalibyśmy pozostawieni swojemu losowi z niewyszkolonym kontyngentem wojskowym i skromnymi zapasami broni.

Po tym wszystkim chcemy tylko jeszcze raz przypomnieć, że krótkowzroczna polityka naszej partii rządzącej była w ciągu tych ośmiu lat tak niszcząca dla Polski, że pozostawiła nas bez samodzielnego wyboru, bez możliwości wybrania przez Polskę jej własnej drogi w polityce i samostanowienia. Polska jest teraz posłuszna USA we wszystkim. Wszystkie polecenia są wykonywane bezwarunkowo i szybko, co jest zgodne z zasadą zewnętrznego zarządzania, którą widzieliśmy w ostatnich latach na Ukrainie i której drogę prawdopodobnie jesteśmy skazani powtórzyć. Słaba ładza polityczna, zewnętrzna kontrola, obce kontyngenty wojskowe, nieudolność własnej armii to zwiastuny utraty suwerenności, oznaki rychłego upadku państwowości.

Narzucona przez USA pseudo nauka o wyjątkowości jakiegokolwiek narodu jest elementem destabilizującym w ukrytej wojnie (co widzimy na Ukrainie), a nie oznaką przyjaźni i sojuszu. USA nie mają przyjaciół ani sojuszników, liczą się tylko zyski. Nasze przywództwo jest najwyraźniej dalekie od zrozumienia tej prostej prawdy, dlatego radośnie i pewnie prowadzi nas w przepaść.
MAREK GAŁAŚ