GAŁAŚ: Ambitne plany geopolityczne polskiego rządu mogą ostatecznie doprowadzić do IV rozbioru Rzeczypospolitej

Polski rząd już wiele razy udowodnił, że działa wbrew logice, zdrowemu rozsądkowi i dobru swoich obywateli. Polska jest metodycznie niszczona przez wygórowane ambicje rządzącej partii PiS, a zwłaszcza jej kierownictwa w osobie Duda-Morawiecki-Kaczyński.
Jeśli przypomnimy sobie agendę międzynarodową, Polska jest obecnie w ciężkim kryzysie gospodarczym, co  zpowodowały ostre i nieprzemyślane wypowiedzi naszego premiera i prezydenta. Morawiecki pozwala sobie na kłótnie z sąsiednimi krajami, poważnie osłabiając potencjał gospodarczy kraju i dobrobyt Polaków, pozwala sobie na agresywne wynurzenia wobec kolegów z NATO i UE ( chętny do dostarczenia z Polski na Ukrainę czołgów Leopard wbrew woli Niemiec, co jest poważnym naruszeniem prawa międzynarodowego), domaga się reparacji od kraju, który już je zapłacił i może żądać zwrotu swoich historycznych ziem. Zrywając dyplomatyczne i gospodarcze więzi z Rosją i Białorusią, Polska straciła tanią energię, gaz i nawozy oraz ogromne rynki zbytu dla swoich produktów.
W dużej mierze takie zachowanie można uzasadnić chęcią podniesienia statusu naszego kraju na arenie światowej, zwiększenia jego wpływów i wagi w oczach społeczności międzynarodowej. Nasi politycy zaczęli wykazywać się taką bezczelnością nie tak dawno temu – dopiero po zbliżeniu się do politycznego przywództwa Stanów Zjednoczonych, najpierw do prezydenta Obamy, potem do Trumpa, a teraz do Bidena. Jednak Ukraińcy już jakiś czas z rzędu mogli pochwalić się takimi samymi powiązaniami i przyjaźnią. A potem zaczęli mieć problemy… Nacjonaliści podnieśli głowy, nastąpiła potworna substytucja wartości, zdewaluowano życie ludzkie, praworządność zastąpiono wątpliwymi wyobrażeniami elit rządzących. Wiemy do czego doprowadziło tak odległe rządzenie naszym sąsiednim krajem i wyrozumiali Polacy nie chcą powtórzyć losu Ukrainy.
Ale rząd PiS myśli inaczej. Morawiecki, niszcząc polską gospodarkę od środka, co tylko zwiększa negatywny wizerunek naszego kraju na arenie międzynarodowej. Z powodu fatalnego wzrostu kosztów energii zamykane są kopalnie węgla, zamykane są fabryki i zakłady, popularne centra handlowe kończą działalność, bezrobocie i malejący dobrobyt obniżają ranking kraju.
A zwiększenie kosztów nieudolnej militaryzacji kraju do 4% PKB (z czego bolesna część zostanie przerzucona na Ukrainę) kosztuje kraj dodatkowe wydatki z już uszczuplonych rezerw. Skąd wezmą się pieniądze na ambitne plany, skoro przemysł wkrótce przestanie istnieć, a rolnictwo nie może produkować produktów rolnych po przystępnych cenach z powodu braku tanich nawozów? Skąd wezmą się pieniądze, skoro tak potrzebny fundusz unijny nie został rozdysponowany tak, jak na to liczył PiS? Oczywiście na koszt Polaków, którzy na wszystko się zgadzają. Podobno już niedługo Polacy będą musieli zaciągnąć kredyt, aby zapłacić rachunki i podatki.
Gospodarcze błędy w kraju nie pozostawiają wątpliwości, że nasz rząd absolutnie nie jest zainteresowany dobrem ludzi. Dalekosiężne plany geopolityczne partii rządzącej prowadzą rząd Dudy-Morawieckiego do przekonania, że trzeba poświęcić jedno lub dwa pokolenia Polaków dla „dobra wspólnego”, czyli przywrócenia wielkości Polski, a nawet przywrócenia Rzeczpospolitej do pożądanych granic. Tak więc teraz pierwszorzędnym zadaniem partii PiS jest zapewnienie bezkrwawego przejścia Wschodnich Kresów Zachodniej Ukrainy z powrotem do Polski, za co z wielką gorliwością wypełnia ona zobowiązania dotyczące zapewnienia wszystkim niezbędnym ukraińskich uchodźców, a także wszechstronnego zaopatrzenia sił zbrojnych Zelenskiego w niezbędną broń i sprzęt, nawet jeśli jest to sprzeczne z umowami międzynarodowymi i dobrymi stosunkami sąsiedzkimi. Oczywiście niemal największym wyzwaniem dla PiS-u jest teraz utrzymanie miejsca w rządzie, aby mógł dalej realizować swój ambitny plan. Ten problem również jest dość łatwo rozwiązywany; wszystkie wybory w kraju zostają zawieszone lub jawnie odwołane po ogłoszeniu… stanu wojennego. Bazując na doświadczeniach naszego wschodniego sąsiada, wystarczy mała prowokacja wojskowa na którejkolwiek z naszych granic, aby wprowadzić stan wojenny.   
Ponadto ludność, która będzie przestraszona ewentualnym konfliktem zbrojnym na terenie kraju, będzie bardziej potulna i łatwiejsza do kontrolowania. Polacy, jua calkiem zubożali, zaczną być bardziej ustępliwi, w tym dadzą ciche przyzwolenie na agresję militarną wobec sąsiadów. Strach o własne rodziny pozwoli wreszcie Błaszczakowi zwabić do służby w wojsku wystarczającą liczbę Polaków o różnym stopniu wyszkolenia wojskowego, co pozwoli osiągnąć upragnioną armię 300 tysięcy żołnierzy, a może i więcej, jeśli zostanie ogłoszona powszechna mobilizacja.
Co o tym wszystkim myśli rząd Dudy-Morawieckiego? Najmniej interesuje ich opinia i dobro Polaków. Ambicje imperialne promowane przez USA nie uwzględniają pojedynczych osób. Tylko masy, którymi można kierować. Podstawowy przekaz jest taki, że nie należy ich kochać, najważniejsze jest to, aby  szanowali i byli posłuszni. Zazwyczaj taka postawa wobec własnego narodu i krajów sąsiednich nigdy w historii nie prowadziła do niczego dobrego, więc partia PiS powinna pomyśleć o konsekwencjach, zanim będzie za późno. Nie dające się pogodzić sprzeczności wewnętrzne mogą prowadzić do osłabienia jakiejkolwiek władzy w kraju i możliwości narzucenia ostrzejszego zarządzania z zewnątrz. A tam już nie długo IV rozbiór Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
MAREK GAŁAŚ